piątek, 23 czerwca 2017

Rozdział 3

I nagle zaczął mnie łaskotać. Na środku korytarza. Mam straszne łaskotki. Próbowałam od niego uciec, ale przywarł mnie do ziemi.
- Puść mnie!- krzyknęłam
- Nie- zaśmiał się
- Leondre Devries- przed nami stała historyczka.- Co ty robisz?!
-Yyyy booo jaaa noo-puścił mnie i wstaliśmy z podłogi- pocieszałem koleżankę i...
- To nie wiesz jak pociesza się dziewczyny? Kwiatki, czekoladki ,a nie tortury- powiedziała srogo ale z lekkim uśmiechem.
Nie możliwe! Ten potwór ma uczucia. Zawstydzeni weszliśmy do klasy. Usiadłam obok Leo w środkowym rzędzie.
- O nie! Nie będziecie siedzieć razem.-popatrzeliśmy na siebie ,a potem na nauczycielkę.
-Dlaczego?- spytaliśmy jednocześnie.
Pani spojrzała na nas jak na idiotów. Przecież wiedzieliśmy ,że dostaliśmy karę za gadanie. Ale mieliśmy jeszcze nadzieje na skruchę. Leoś błagalnym wzrokiem przekonywał nauczycielkę. W końcu uległa. Przez następną godzinę siedzieliśmy w milczeniu. Pisaliśmy karne zdania. Dzwonek wybawił nas z niezręcznej ciszy. Oddaliśmy pracę i wyszliśmy za drzwi. Na korytarzu była głuchą cisza ,a my zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Wyszliśmy ze szkoły nadal w szampańskim nastroju.
- No dobra dosyć. Brzuch mnie boli- wydusiłam w końcu.
Zajęło to chwilkę ale uspokoiliśmy się.
- O której przyjeżdża twoja kuzynka?- spytał.
- O 15.
- To o 15:30 przyjdę po was i pokażemy małej miasto i oczywiście plac zabaw.
- Kochany jesteś-przytuliłam go. Mogłabym tak stać wiecznie- To do zobaczenia.
Rozeszliśmy się w swoje strony.
Leondre
Ciepło jej uścisku było niesamowite. Jest cudowna i bardzo dzielna. Strata członka rodziny jest straszna. Byłem w domu kilka minut po rozstaniu z. Od progu naskoczył na mnie brat.
- Gdzie ty się szlajałeś?
- Byłem w kozie zagadanie i przeszkadzanie na lekcji.
- No chyba ,że. Dobra ja uciekam.Pa- i zniknął za zakrętem
- Tilly jesteś?!- nikt nie odpowiedział.
Zostałem sam w domu, więc zadzwoniłem do naszego menażera Simona ,aby uzgodnić szczegóły trasy po Europie. Nie gadałem z nim długo ,bo jest bardzo zajęty.Dowiedziałem się w jakich krajach wystąpimy i kiedy. Szybko zamieściłem notkę w necie. Trasa miała zacząć się za tydzień. Pomyślałem o Wice. Super byłoby mieć ją za kulisami. To był pomysł! Spytam się ją kiedy po nią pójdę. Spojrzałem na telefon. Było po piętnastej. Wziąłem klucze, telefon i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Po 15 minutach byłem pod jej domem. Zapukałem. Otworzył James. On mnie nie znosi. Uważa mnie za jakąś gwiazdeczkę.
- A ty tu czego?-warknął
- Ja po Amber i Marte.-byłem stanowczy, ale trochę się go bałem.
- Mała po ciebie!- krzyknął
Wszedł do środka. Po chwili zeszła Wika trzymając za rękę śliczną dziewczynkę.

Zniżyłem się do wzrostu dziecka. Podałem jej rękę.
-Hej malutka. Jestem Leondre, ale mów mi...
-Wiem kim jesteś. Bardzo lubię Bars and Melody.-przerwała mi- Jestem bambino-uśmiechnęła się
-No to w takim razie czy moja bambino pozwoli oprowadzić się po mieście i pójść ze mną na plac zabaw?-spytałem z uśmieszkiem
-Pozwoli-dodała troszkę speszona
-To idziemy-Wziąłem małą za rękę i ruszyliśmy w stronę parku
- A ja?!- dopiero wtedy ogarnąłem się ,że brunetka została w progu.
- Jak myślisz może iść z nami?-spytałem cicho Marte.
-No niech będzie- zaśmiała się
-Trole- dodała obrażona Amber.
Całą drogę do parku dziewczynka opowiadała różne historie i ogólnie dużo gadała. Kiedy dotarliśmy mała zajęła się sobą. Ja i Wika. usiedliśmy na ławce.
- Hej wiesz, że mam za tydzień trasę po Europie i chciałbym żebyś z nami pojechała. Fajnie było by mieć ciebie za kulisami.- dodałem z nadzieją w w głosie.
Wiktoria
Aaaaaaaa! Musiałam powiedzieć
-Tak-powiedziałam rzucając się mu na szyję-Nawet od zaraz!
-Ble-dodała krzywiąc się stojąca obok Marta- Ja nie będę miała chłopaka.
Odruchowo odsunęłam się od Leondre.
-My ze sobą nie chodzimy-powiedziałam ,ale w głębi serca miałam nadzieje na związek w niedalekiej przyszłości. Zbliżał się wieczór. Leoś odprowadził nas do domu.
-Hej a może pójdziemy się przejść?- zaproponował
Odpowiedziałam mu uśmiechem. Krzyknęłam ,że będę później i poszłam z chłopakiem przed siebie. Rozmawialiśmy całą drogę. O trasie, o szkole i innych sprawach. Nie wiem kiedy znaleźliśmy...

Brak komentarzy: