Leo podszedł do niego i przytulił. Ja podeszłam trochę niepewnie. Przyjrzałam się mu. Był od nas starszy. Ale w jego oczach był ten blask. Spodobał mi się.
- Wika to jest właśnie mój przyjaciel Charlie, Charlie to Wiktoria dopiero się tu przeprowadziła.
Podałam
blondynowi rękę. Po zapoznaniu gadaliśmy chwile, gdy usłyszałam ,że
woła mnie brat. Pożegnałam się z chłopcami i pobiegłam do auta Kamila.- I jak pierwszy dzień? Masz już jakiś znajomych?
- Tak. Nawet zdążyłam się zaprzyjaźnić- uśmiechnęłam się zapinając pasy
- Super- burknął odpalając wóz
-Jesteś zazdrosny czy jak?
- Nie po prostu nie wpakuj się w kłopoty ok? I pamiętaj jak ci się ktoś stawia, to wiesz. Jesteś moją siostrą
- Tak, tak
Traktuje mnie jak małe dziecko. Znowu. Weszliśmy do domu. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam tatę. O tej porze powinien być w pracy. Siedział i tępym wzrokiem patrzył w przestrzeń.
- Coś się stało tato?- spytałam siadają obok niego.
Spojrzał na mnie potem na Kamila.
- Ciocia Ania i wujek Tomek... Oni- podciągnął nosem, chyba wcześniej płakał- Zginęli w wypadku samochodowym dwa dni temu
Miałam tysiąc myśli w głowie. Złych myśli ale jedna nie dawała mi spokoju.
- Co z Martą?- powiedziałam przez łzy.
James nie wytrzymał. Wyszedł z domu. Tata go nie zatrzymywał.
- Prawdopodobnie zamieszka z nami. Boże przecież byli tacy młodzi ,a Marta... Ona ma dopiero 6 lat-schował twarz w dłonie.
Pocieszałam go ale w głębi serca czułam ból. Miałam bardzo silną więź z wujostwem, szczególnie z ciocią Anią, a teraz nie żyją. Najgorsze jest to ,że mała ma mukowiscydozę.
Wstałam z kanapy. Teraz smutek zamienił się we wściekłość. Powiedziałam tacie, że wychodzę. Wzięłam deskę i pojechałam do skateparku.
W między zasie zadzwoniłam do Kami ale nie odbierała. Dotarłam na miejsce. Jeździłam na desce około godzinę. Wychodziłam właśnie z basenu z piankami kiedy zobaczyłam Leo i Charliego. Nie miałam ochoty na rozmowę. Starałam się nie zwracać uwagi na siebie, ale nie udało się. Leo mnie zawołał.
- Hej- zaczęłam bez życia
- Coś się stało?- spytał blondyn
- Nie. Znaczy... Nieważne. Muszę iść. Pa- można uznać, że uciekłam z ramp. Był wieczór. Wróciłam do domu. Tata zasnął na kanapie, a Kamil jeszcze nie wrócił. Wzięłam prysznic i poszłam spać.
Nazajutrz
Wstałam bardzo leniwie. Nie chętnie spojrzałam na telefon. 7.28!! Zaspałam! Szybciutko się ubrałam i zeszłam na dół. W drzwiach stał mój brat.
- Czemu mnie nie obudziłeś?!
- Tak słodko spałaś- zaśmiał się
Po drodze do szkoły spojrzałam jeszcze raz na telefon. Miałam 6 nieodebranych SMS' ów. Cztery od Leo, dwa od Kamili. Nie odebranych połączeń też było trochę. Staliśmy właśnie na czerwonym. Spóźniliśmy się. Weszłam do klasy piętnaście minut po dzwonku.
- Panno Maj! Na moją lekcje się nie spóźnia. Zostaniesz po lekcjach. Siadaj
Tej nauczycielki nie znałam. Wiedziałam tylko, że uczy historii i WDŻ i nazywa się Olga Granhmag. Niemka. Wredny babsztyl. Usiadłam w pustej ławce. Kami nie było w szkole. Lekcja dłużyła się. W końcu doczekałam się dzwonka. Chciałam wstać ale poczułam rękę na barku. "Leo" pomyślałam. Usiadł obok mnie.
- A teraz mów- przesunął się bliżej- Wszystko
Wzięłam głęboki oddech.
- Moja ciocia i wujek zginęli w wypadku. Osierocili moją 6-cio letnią kuzynkę, a ona teraz zamieszka z nami- łza poleciała po moim policzku. Chłopak przetarł go. Uśmiechnęłam się troszkę.
- Będzie dobrze- uśmiechnął się i mnie przytulił. W jego ramionach czułam się bezpieczna.
- Dziękuję- wtuliłam się do niego mocniej-Za wszystko.
Mogłam tak zostać na wieki, ale dzwonek pozbawił mnie tych marzeń. Brunet wrócił do swojej ławki. Myślałam ,że kolejną lekcje przesiedzę sama. Po chwili Leo się do mnie przysiadł.
-Ja tylko po plecak poszedłem- tłumaczył się. Posłałam mu szczery uśmiech. Ta lekcja minęła mi na gadaniu z przyjacielem. Leondre ciągle przeszkadzał nauczycielowi biologii. Dostał karę. Koza. Przez myśl mi nawet przeszło, że zrobił to specjalnie. Reszta dnia minęła całkiem spoko. Dostałam 5 z angielskiego. Po lekcjach czekaliśmy pod salą. Brunet napisał SMS' a i usiadł przede mną. Przyglądał mi się.
- Co się patrzysz?
- Bo mam oczy- uśmiechnął się chytrze. Uniósł ręce do góry. I nagle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz